Autor: Renata Kosin
Cykl: Jemiołki (3)
Rok wydania: 2025
Liczba stron:
Wydawnictwo: Książnica
"Gdyby Pan Bóg stworzył kobiety do usługiwania mężom, synom i czort wie komu jeszcze, po co dawałby im inne talenty? A prawie każda jakiś ma, tylko czasem sama o tym nie wie, tyle ma innych spraw na głowie."
Gaja miewała kiedyś przeczucia, myślała że po ślubie ich straciła, ale powróciły. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że nas Jemiołkami zawisła czarna chmura, a ona jedyna może zapobiec złu.
"Kiedy człowiek stoi w miejscu, wtedy się zapada, zwłaszcza tutaj, gdzie ziemia gliniasta i mokra przez bliskość rozlewiska."
Nic jednak nie jest oczywiste, bo w okolicy pojawił się podejrzany mężczyzna, powróciła córka, która zawsze sprawiała problemy, proboszcz stał się podejrzanie zadowolony, a i lokalny pijak zdaje się mieć z tym wszystkim coś wspólnego. Czy Gai uda się rozwikłać tą sprawę nim będzie za późno?
"Najgorzej, jak się człowiek zastanawia, co ludzie powiedzą, i żyje nie pod swoje, a cudze dyktando."
Jak to u mnie bywa rozpoczęłam swoją przygodę z Jemiołkami od trzeciego tomu. Początkowo czułam się odrobinę zagubiona, ale bardzo szybko się odnalazłam. Autorka bardzo zgrabnie opisała postacie i łączące ich relacje. Od tego momentu poczułam się niemalże członkiem społeczności i żywo interesowałam się jej losami. Mimo, że nie jestem wielką fanką sielskości wsi, zawsze bardziej ciągnęło mnie do miasta, to Jemiołki mają w sobie jakąś magię, że z miejsca ich pokochałam. Pełnia ciepła, serdeczności, sielskości i autentyczności… chociaż czasami miałam wrażenie, że niektóre zwyczaje już nawet na wsiach nie są praktykowanej to i tak mnie urzekł ten klimat. Czułam się nim otulona niczym ciepłym kocykiem. Co również jest dziwne, mimo że nie brakowało tu sporów i waśni to podczas czytania czułam cudowną błogość. Czułam jakbym chciała odwiedzić to miejsce i zostać w nim na jakiś czas. Jestem wdzięczna, że mogłam chociaż na chwilę tam trafić za sprawą tej powieści.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Książnica.
Moja ocena:
8/10