piątek, 10 października 2025

Halszka

Tytuł: Halszka. Na brzegu rzeki
Autor: Aldona Żółtowska
Rok wydania: 2025
Liczba stron: 284
Wydawnictwo: Axis Mundi

"- Zapewne uważasz, Edwardzie, że jestem jak wszystkie kobiety z naszej sfery i nie widzę nic poza czubkiem własnego nosa. Otóż nie jest tak - oświadczyła ciotka po tym, jak przyszedł do niej z wyjaśnieniami. - Twój ojciec skrzętnie budował mój zły wizerunek. Owszem, lubię podróżować, bawić się i nie dbam o opinię innych."


Po śmierci matki, Chaja zostaje sama. Nie ma czego szukać u rodziny matki, ta bowiem wydziedziczyła ją, kiedy zaszła w ciążę i związała się z gojem. Chaja obiecała sobie, że nie popełni błędu matki. Wystarczyła jednak chwila zapomnienia, by znalazła się w bardzo podobnym położeniu. Dziewczyna nie chce jednak, by jej dziecko znosiło takie same trudy jak ona i udaje się prosić o pomoc finansową ojca dziecka, bogatego fabrykanta.


"Tęsknię za nią przyznałam cicho. - I za czasami sprzed wojny też tęsknię. I za własną młodością, kiedy mój syn był tak malutki, że nosiłam go na rękach. Tęsknię jak diabli za tym wszystkim. Ale trzeba to w sobie zagłuszyć, trzeba powtarzać sobie, że co było, to minęło."

Po wojnie jej syn, Maksymilian, dostaje pracę jako nauczyciel matematyki w odległym Wiktorowie. Tam przypadkowo odkrywa tragiczną historię kobiety, Halszki, która budzi w nim wspomnienia o przeszłości własnej rodziny. Jestem wielką fanką dwudziestolecia międzywojennego i pięknych historii romantycznych, a tutaj dostałam obie te rzeczy.


"Nic przecież nie pomaga leczyć duszy tak dobrze jak czas."

Autorka świetnie pokazała realia życia w dwudziestoleciu międzywojenny, a przede wszystkim kontrasty w życiu społecznym. Równie dobrze zostały odmalowane realia powojenne, momentami aż dreszcze mnie przechodziły, kiedy czytałam słowo "towarzysz". Co do samych historii to, pierwsza, o Chaji, urzekła mnie delikatnością i prostotą. Brzmiała trochę jak inna wersja Kopciuszka. Z kolei losy Wiktora i próba rozwikłania historii Halszki, zupełnie do mnie nie trafiły. Też do końca nie rozumiałam skąd to połączenie obu historii, bo zbyt mało się ze sobą wiązały, by miało to wszystko sens. Jest to jednak tom pierwszy i być może wyjaśni się to kontynuacji tej historii.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Axis Mundi.

Moja ocena:
8/10

niedziela, 28 września 2025

Między końcem a początkiem

Tytuł: Między końcem a początkiem
Tytuł oryginału: We All Live Here
Autor: Jojo Moyes
Rok wydania: 2025
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Znak JednymSłowem

"- Bo tylko skrzywdzeni ludzie krzywdzą innych. - A gdy Celie wpatruje się w niego zdziwiona, wyjaśnia: - Kochanie, popatrz na ludzi, którzy są szczęśliwi: bawią się i korzystają z życia. Nie są podli dla innych. Kierują energię na inne rzeczy. Nawet nie przychodzi im do głowy, by kogoś skrzywdzić albo podkopywać czyjąś samoocenę. Szczęśliwi ludzie raczej dodają innym skrzydeł."

Lila, autorka bestsellerowego poradnika o związkach, uważała, że ma fantastyczne życie. Nowy wymarzony dom, ukochane córki i wspaniały mąż. No cóż, szybko okazuje się, że los lubi płatać figle, bo niedługo po premierze książki mąż zostawił ją dla innej kobiety.



"Cześć, Lennie pyta, czy Violet chciałaby ją kiedyś odwiedzić. Podobno w czasie długiej przerwy wykopywały razem dżdżownice. To chyba solidna podstawa przyjaźni."

Lila ma na głowie dom, w którym wciąż coś się psuje, wychowanie córek, problem z niemocą twórczą, problemy finansowe, pogodzenie sobie z żałobą po mamie, a do tego próbuje nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości, bez męża. Co prawda ma do pomocy Bena, ojczyma, który wyręcza ją w wielu obowiązkach, ale to nie to samo co partner. Poza tym jego obecność zaczyna ją przytłaczać i drażnić, podobnie jak obecność jej ojca, który po latach postanowił pojawić się w jej życiu. Kobieta czuje, że traci kontrolę nad sobą i nad swoim życiem. Nie pomaga w tym również fakt, że w jej życiu pojawiają się dwaj mężczyźni i nowe uczucia, w których usiłuje się odnaleźć.


"Jak mam ogarniać to wszystko przez cały czas?"

Ten tytuł świetnie obrazuje tę historię. Lila znalazła się między końcem, między końcem małżeństwa, na zamknięciu tego rozdziału w życiu, a początkiem, początkiem czegoś nowego. Znalazł się w swego rodzaju zawieszeniu, musi ruszyć do przodu, ale nie potrafi. Ciężko jej się pogodzić z tym, że mąż ją zostawił i to dla innej kobiety i wszystko wskazuje na to, że całkiem nieźle układa sobie życie. Ta powieść to opowieść o trudach życia po rozstaniu, o próbie odnalezienia się w nowej rzeczywistości i nowych początkach, próbie odnalezienia siebie. Nie jest to piękna historia o miłości i uniesieniach, ale opowieść o pokochaniu siebie, o znalezieniu tej miłości w sobie. I najpiękniejsze jest to, że daje nadzieję na to, że jeszcze będzie pięknie. Z pewnością docenią to osoby, które tak jak Lila stanęły na takim rozdrożu między końcem, a początkiem.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak JednymSłowem.

Moja ocena:
9/10

środa, 17 września 2025

Słowo się rzekło, madame

Tytuł: Słowo się rzekło, madame
Autor: Magdalena Kordel
Rok wydania: 2025
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Literackie

"Wracając do swojego pokoju, Emilia miała wrażenie, że wszystko, co się dzisiaj stało, wydarzyło się trochę poza nią. Czuła, jakby na nic nie miała wpływu. Jakby znajdowała się na pontonie, którym płynie górską rzeką, a ta, niosąc ją całym swym dzikim pędem, pozwalała w swojej łaskawości jedynie omijać sterczące skały i połamane pnie. Przyjechała tu zaledwie wczoraj, a podjęła w ciągu jednego dnia tyle ważnych decyzji, ile w Warszawie nie zebrało się przez wiele miesięcy."

Klara i Wacław od lat prowadzą malowniczy pensjonat nad brzegiem morza o wdzięcznej nazwie „Eden”. Ale „Eden” to nie tylko pensjonat. To ich dom, pełen wspomnień i rodzinnego ciepła. Jednak czas nie stoi w miejscu, a codzienne obowiązki i upływające lata sprawiają, że zaczynają rozważać sprzedaż pensjonatu i przeprowadzkę do słonecznej Hiszpanii. Nie chcą jednak przekazać go w obce ręce, które go zniszczą i zmienią w modny hotel.


"Tylko głupi nie słucha, gdy mądry proponuje."

Szczęściem w nieszczęściu na ich progu pojawia się Emilka, kobieta, którą traktują jak córkę. Emilia szuka spokojnej przystani po rewolucjach jakie zaszły w jej życiu. Rzuciła pracę i chłopaka, a do tego wciąż brakuje jej ukochanej babci. Dosyć szybko w ich głowach rodzi się pomysł, który pozwoli zarówno uratować "Eden" jak i Emilkę.


"Po raz kolejny okazało się, że cudze kłopoty i próba ich rozwiązania świetnie leczą z zamartwiania się własnymi."

Znacie takie historie, które otulają jak miękki koc, promienie słońca, czy ciepła bryza? Słowo się rzekło, madame to dosłownie taka historia. Mamy tu parę uroczych staruszków, którzy dbają o siebie nawzajem, swoją miłość i bliskich. Nie brak im też zapału, a nawet szemranej przeszłości. No musie przyznać - połączenie idealne. Do tego Emilia, trochę pogubiona, ale również pełna zapału, konsekwentnie realizująca swoje cele. No i jest też Krzysiek, o którym wcześniej nie wspomniałam, sąsiad, złota rączka, chętny do pomocy i najwyraźniej zainteresowany Emilią. Wątek romantyczny został tu poprowadzony bardzo subtelnie. Za to nie zabrakło tu ciepła, które dosłownie wypływało z każdej czytanej przeze mnie strony. Było tez troszkę humoru, odrobinę momentów na wzruszenia i refleksję. Kiedy dobrnęłam do końca żałowałam, że to już koniec.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

Moja ocena:
8/10