Tytuł oryginału: Raced: Reading Companion to Driven series
Cykl: Driven (3.5)
Autor: K. Bromberg
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 229
Wydawnictwo: Septem
"Uganianie się ma w wyścigach tę wadę,że czasem
trudno jest wygrać, startując za kimś. Jednocześnie jednak jechanie za
kimś pozwala na stosowanie driftingu,ukrycie się przed radarami,
wystrzelenie do przodu i przejęcie prowadzenia wtedy, gdy ma to
największe znaczenie."
Colton poznaje Rylee, kiedy ratuje ją zamkniętą w komórce. Od tego czasu ich drogi są ze sobą splecione i tych dwoje podążają przez życie razem. Wszystkie wydarzenia znamy z punktu widzenia Rylee, która jest narratorką trylogii. Tym razem autorka postanowiła "wejść Coltonowi do głowy" i stworzyć książkę opisującą te same wydarzenia z jego perspektywy.
"Nigdy się nie potłukę przy niej, bo w ciężkich chwilach ona ugnie się ze mną i pomoże mi posklejać rozsypane kawałki."
Książka powstała na prośbę czytelniczek. Autorka stworzyła tę książkę specjalnie dla nas. Dla tych nas, które pokochałyśmy serię Driven i wciąż nam było jej mało. Powieść jest małym dodatkiem. Zawiera zaledwie ok 200 stron i składa się z krótkich wybranych fragmentów. Trochę szkoda, że książka została stworzona w ten sposób, bo czułam się jakbym była wrzucana w daną scenę, a potem wyrywana z niej. Brakowało mi ciągłości i spójności.
"Myślę o czymś, co nigdy nie miało
dla mnie znaczenia… o rzeczach, jakimi interesuje się chłopak. I znowu to pieprzone słowo."
dla mnie znaczenia… o rzeczach, jakimi interesuje się chłopak. I znowu to pieprzone słowo."
Wejście do głowy Coltona i spojrzenie na sytuację jego oczami było bardzo intrygujące. Miałam okazję dowiedzieć się co myślał, co czuł, kiedy był z Rylle, jakie miał plany, jak wszystko analizował... Jego zabawne dialogi z Becks'em...
Książka jest obowiązkową lekturą dla największych miłośników serii Driven, a przede wszystkim głównej trylogii. Nie polecam jej natomiast osobom, które jeszcze nie czytały Driven, Fueled, Crasched, bo zepsują sobie całą radość czytania. Raced nie jest książką, którą można przeczytać bez znajomości poprzednich części. A szkoda, bo czytałam już poprzednie książki, które były dodatkami do serii i były napisane z perspektywy męskiego bohatera i można było je czytać bez znajomości poprzednich tomów. Robiły o wiele lepsze wrażenie. Mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam Raced. Bawiłam się przy niej świetnie i nawet potrafiła mnie czasem zaskoczyć.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Septem.
Moja ocena:
7/10
Niestety książka nie w moim guście.
OdpowiedzUsuńA co tam i na takie książki przychodzi kiedyś czas! :D
OdpowiedzUsuńDriven mówię nie, ale dla Sweet Ache wielkie TAK! :D
OdpowiedzUsuńA ja mówię tak całej serii.
Usuń