Tytuł oryginału: Lemon Orchard
Autor: Luanne Rice
Rok wydania: 2016
Liczba stron:384
Wydawnictwo: Kobiece
"Rosa bawiła się swoją
ukochaną lalką Marią, która miała przezroczyste skrzydełka anioła. Babcia Roberto zwykła szeptać Rosie na ucho,że Maria posiada magiczne moce i potrafi latać."
Gdy Julia wracała pewnego popołudnia do domu, nie przypuszczała, że zastanie taki widok. Jej córka jadąca z ojcem miała wypadek. Kobieta do końca życia nie zapomni widoku jej ciała. Cały czas obwinia się za to, że nie potrafiła jej uratować. To wydarzenie kładzie się cieniem na dalsze życie Juli. Kobieta nie widzi już przed sobą możliwości na szczęśliwą przyszłość. W jej życiu króluje tylko smutek i żal do samej siebie. Wszystko wskazuje na to, że już nigdy nie zazna szczęścia.
"Słońce odbija się od śniegu, od żyłek jasnej miki i kwarcu wplecionych w granitowe mury, oślepiając Jenny na ułamek sekundy. Droga jest pusta, zna tę trasę, jest naprawdę dobrym kierowcą, tata jest przy niej, sam nauczył ją prowadzić samochód, nigdy by go nie skrzywdziła, nigdy nie
skrzywdziłaby samej siebie, kocha swoją rodzinę, kocha swoje życie – nie miałaby więc ku temu żadnych powodów."
skrzywdziłaby samej siebie, kocha swoją rodzinę, kocha swoje życie – nie miałaby więc ku temu żadnych powodów."
Minęło już pięć lad od śmierci córki i męża. Julia nadal nie może pogodzić się ze stratą Jenny i wciąż się obwinia. Kobieta przebywa w posiadłości swego wujka w Malibu, gdzie pragnie odnaleźć spokój. Poznaje tam imigranta Roberto, który tak jak ona, stracił pięć lat temu ukochaną córkę Rosę, podczas przeprawy przez granicę. Julia wierzy, że dziewczynka mimo wszystko przeżyła i za wszelką cenę pragnie ją odnaleźć, dedykując to swej zmarłej Jenny. Wspólna sprawa i poszukiwania wytwarzają między nimi nić porozumienia i swego rodzaju zażyłość. Do czego doprowadzi ta znajomość? Może do przebaczenia...
"Najmłodsi z tych, którzy nie przeżyli, byli teraz aniołami."
Ważnym elementem książki jest motyw uchodźstwa. Pomaga się wczuć w sytuację społeczną Stanów Zjednoczonych, ale przede wszystkim uchodźców. Trzeba też zadać sobie pytanie dlaczego decydują się na taki krok. Odpowiedzi na to pytanie ukażą się wraz z opowieścią Roberto. Właśnie w tej książce poznamy ten problem z innej strony. Od strony ludzi, którzy nie mają innego wyjścia, jak łamać prawo w poszukiwaniu lepszego życia.
"Pszczoły brzęczały w ciemnoróżowych bugenwillach, które porastały boki stodoły, a kiedy wracał w kierunku brzegu klifu, czuł, jak chłodna morska bryza muskała szałwię i przybrzeżne zarośla."
Fabuła toczy się w tytułowym cytrynowym sadzie w Malibu. W powietrzu unosi się cudowny zapach cytryn, a ponadto nad głowami widnieją niczym małe słoneczka, żółte owoce. Jednak cytryna ma kwaśny smak. Tak samo jak i życie. Historia toczy się jednak nie tylko w przepięknej scenerii gór Santa Monica, ale również w domu Juli, gdzie przebywała razem Jenny oraz na bezkresnej pustyni, którą przemierzał Roberto wraz z Rosą. Wraz z opowieściami Juli i Roberta poznajemy ich przeszłość. Treść książki jest przepełniona emocjami. Skłania do refleksji i porusza serce. Historia jest bardzo realna przez co trafia do czytelnika. Czasami nawet wyciska łzy.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Moja ocena:
9/10
Jak bardzo podoba mi się tytuł tej powieści, działa na moją wyobraźnię. Po książkę z pewnością sięgnę, zachęcająca bardzo pozytywnymi opiniami. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tej powieści i muszę przyznać, że pod taką piękną okładką ukrywa się wartościowa treść, którą mam nadzieję szybko poznam.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę i jestem tak samo zachwycona tą powieścią :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przepadam za tego typu książkami, ale dla samego klimatu chętnie przeczytam. Wydaje się z resztą bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuń