Autor: Wanda Szymanowska
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Novae Res
"Grzmotnęła walizką o podłogę. Spróchniałe drewniane deski aż zajęczały od niespodziewanego ciężaru i starości.Rzuciła się na tapczan przykryty pasiastą makatką, wykopnęła przed
siebie eleganckie klapeczki i wreszcie, po raz pierwszy w życiu, poczuła
się wolna. Zamknęła oczy i próbowała jeszcze raz przemyśleć, czy niczego nie przeoczyła."
Antonina, po trzydziestu latach nieudanego małżeństwa, postanawia wyprowadzić się od męża i zaszyć się w małomiasteczkowym Ruczaju, gdzie zamierza być szczęśliwa. W pierwszej kolejności niszczy karty kredytowe, bankowe, a także kartę sim, by poczuć wolność. Wprowadza się do opuszczonej chatki i czuje się w niej... szczęśliwa. Czuje, że to jest jej miejsce, jej dom. Szybko zaprzyjaźnia się ze Stenią i zjednuje sobie wszystkich mieszkańców. Zakłada świeżo zakupione zielone kalosze i bierze się za zmianę Ruczaju jak i swojego życia.
"Popołudnie powoli zamieniało się
w wieczór. Na ryneczku nie można było uświadczyć ani jednego żywego
ducha. To znaczy, że ludzie już zakupili potrzebne na dzisiaj towary
i załatwili wszystkie inne swoje dzienne sprawy i nie mieli potrzeby
wynurzać się z mieszkań."
Tosia bardzo szybko poznaje życie Ruczaju Dolnego i nie do końca jej się ono podoba. Gminny ośrodek kultury umarł dobrych parę lat temu, urzędnicy nic nie robią, mężczyźni całymi dniami piją, a kobiety stłamszone przez mężów, siedzą w domu wychowując dzieci i gotując obiad. Kobieta szybko przywraca ośrodek kultury do stanu używalności i doprowadza do jego rozkwitu. Pomaga także swojej przyjaciółce, Steni, uwolnić się od krzywdzącego męża.
W życiu Antoniny także dużą rolę zaczyna odgrywać Edek, brat bliźniak męża Steni. Jest to mężczyzna po przejściach, jednak nie lubi mówić o swoim życiu prywatnym. Jest niezwykle pomocny. Kobiety zwykły nazywać go Aniołem Stróżem. Antonina ma do niego ogromną słabość ze względu na jego abstynencję. Niestety nie tylko ona ma do niego słabość...
"Antonina otworzyła wieko pianina i nabożnie pogłaskała napis wyryty pod pulpitem: Otto Marx. Usiadła równie nabożnie na prostym stołku przyniesionym przez Edka z kuchni i zagrała ulubionego walca Brahmsa."
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Wandy Szymanowskiej i jest ono niezwykle udane, bo po nim mam ochotę tylko na więcej. Autorka wykreowała cudownych bohaterów, a przede wszystkim Antoninę. Stworzyła także kontrast pomiędzy tą główną bohaterką, a środowiskiem w jakim się znalazła, ale cudownie sobie z tym poradziła, pokazując jakie to przyniosło pozytywne skutki. Antonina jako kobieta z miasta, wielka paniusia, nieznająca do końca obyczajów panujących w takim małym miasteczku, która nawet arbuza jadła nożem i widelcem, nie znała się na niczym, potrafiła wnieść w to małe miasteczko sporo życia i kultury, przywróciła do życia ośrodek kultury, a także poznała nowych przyjaciół i odnalazła spokój i szczęście.
Czytając Zielone Kalosze niezmiernie się ubawiłam. Pani Wanda wprowadziła świetne humorystyczne dialogi. Ponadto książka porusza ważne tematy, takie jak alkoholizm, przemoc domowa, nieudane małżeństwa. Posiada także wiele uroku i ciepła. Powieść ta może działać niezwykle pokrzepiająco dla kobiet w trudnych momentach życia, bo przynosi potężną dawkę optymizmu i pokazuje, że zawsze jest szansa na szczęśliwe zakończenie.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję pani Wandzie Szymanowskiej.
Moja ocena:
10/10
Po tej książce pilnuje sie bardziej, żeby nie używać połączenia "dzień dzisiejszy", to jedna z niewielu książek wydawnictwa NR, które mi się naprawdę spodobała. Lekka, przyjemna i postać Steni (mam nadzieję, ze nie pomyliłam imienia), która była kwintesencją polskiej "baby ze wsi".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z Książko, miłości moja
Do polskich autorów podchodzę z lekką rezerwą, aczkolwiek jestem ich ciekawa. Myślę, że mogłabym się przyjemnie zaskoczyć w tym przypadku, Twoja recenzja bardzo zachęca :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Oliwia
Z sympatią wspominam całą serię, przyjemne zaczytanie. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina