czwartek, 24 maja 2018

Coś do ukrycia

Tytuł: Coś do ukrycia
Autor: Iwona Kowalska
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 276
Wydawnictwo: Novae Res

"Z niezrozumiałych względów przyjęłam, że Basia ma opracowane do perfekcji wszystkie szczegóły naszego planu, a przynajmniej tej jego części. Działała tak szybko, że zanim zaczęłam żałować swojej, zbyt pochopnie może podjętej decyzji, koło tej historii zostało wprawione w ruch, a my byliśmy już lokatorami maleńkiej kawalerki, wynajętej na potrzeby chwili, w samym centrum W."

Julia ma wymarzoną pracę w teatrze. Jest dobrą aktorką i kocha to co robi. Kocha także swojego narzeczonego Filipa, który jest przystojnym finansistą i pochodzi z arystokratycznej rodziny. Dziewczyna planuje z nim ślub. Wszystko jednak zamienia się w katastrofę podczas świątecznego przyjęcia w domu jego rodziny. Rodzina Filipa odkrywa wstydliwy epizod z jej przeszłości.


"Narozrabiałam już wystarczająco, a co jeszcze przede mną?"

Za namową przyjaciółki Baśki, Julka, chcąc odzyskać honor i serce Filipa, postanawia z pomocą przyjaciół udowodnić wszystkim członkom jego rodziny, że każdy ma coś do ukrycia, że nikt nie jest idealny. Zmieniając twarze, charakteryzację i metody działania, młodzi aktorzy stają się częścią życia każdego z uczestników przyjęcia świątecznego i realizują plan zemsty. Nieoczekiwanie na ich drodze stanie kuzyn Filipa, Marek, który od samego początku będzie pragnął zaistnieć w życiu Juli. 

  
"Na zawsze twój, najdroższa." 

Coś do ukrycia to debiut. Nie wiem dlaczego ale debiuty zazwyczaj kojarzą się z czymś słabym, niedopracowanym, z błędami i elementami nudy. Może i często tak się zdarza, bo nic co jest początkiem nie jest od razu arcydziełem. Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Początkowo nie wiedziałam, że Coś do ukrycia to debiut autorki. Czytając, nawet tego nie zauważyłam. Dlaczego? Bo książka jest idealna, świetnie dopracowana i wciąga od  pierwszych stron. Zaczęłam ją czytać późno wieczorem, a właściwie w nocy, a skończyłam nad ranem. Nie potrafiła się od niej oderwać. Podobało mi się w niej... wszystko.

  
"Chciałam się w tym momencie obudzić. Znacie to uczucie? Obudzić się i odetchnąć, że to tylko wymysł podświadomości, a ja nadal mam przyjaciół i chłopaka." 

Zakochałam się w tej książce. Zakochałam się też w bohaterach. Najbardziej w Juli i w Marku. Tak mi jej było żal, kiedy Filip zachował się jak dureń i tak zazdrościłam jej udziału w tej zemście... Marka uwielbiałam już od samego początku, już wtedy kiedy Julia zobaczyła jego zdjęcie. A później coraz bardziej zdobywał moje serce. Początkowo nie lubiłam ciotki Zofii. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach, by jej nie polubił. I nie sadziłam, że mogłabym ją polubić, jednak potem poznałam jej o wiele lepszą stronę i aż sama chciałam z nią pracować. Uwielbiam też autorkę za stworzenie tak cudownej powieści. Już czekam na kolejne. Mam nadzieję, że pani Iwona ma więcej swoich świetnych pomysłów.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Moja ocena:
10/10
(nawet 20)   

2 komentarze:

  1. Nie miałam ochoty na tę książkę, ale mnie zainteresowałaś. :) Widać, że ci się podobała.
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkrótce również będę czytałą tę książkę.:)

    OdpowiedzUsuń