Autor: Paweł Famus
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 347
Wydawnictwo: Białe Pióro
Patronat: Królewskie Recenzje
"Chwilę to trwało, a później zmaterializował się awatar centralnego komputera, przypominając postać niezwykle pięknej kobiety o trochę nieziemskiej urodzie. Obaj naukowcy przyglądali się jej z niedowierzaniem i onieśmieleniem."
Uwielbiam patrzeć na gwiazdy. Jak byłam mała marzyłam o podróży w kosmos. Nie wiem dlaczego, ale nocne niebo usłane gwiazdami, nieogarnięte dla mnie odległe planety, statki kosmiczne i wszystko co z tym związane zawsze mnie interesowały. Zawsze mnie coś do tego ciągnęło. Przez pewien czas, kilka lat temu, siedziałam długo wieczorami i patrzyłam w niebo. Teraz czasami też tak mam. Szczególnie uwielbiam patrzeć na gwiazdy...
"Technologia Wedan musi się przydać, bo nie wyjdziemy cało z tej wojny."
W
nieokreślonej przyszłości trwa wojna galaktyczna. Zaawansowana
technologia zdominowała ludzkie życie, a podróże w kosmos nie są już
czymś niezwykłym, są tak naturalne jak spanie, jedzenie śniadania czy
jazda rowerem. Polska podzielona jest na bazy. Ciągle odbywają się międzygalaktyczne wyprawy. To Polacy otrzymali dar podróży międzyplanetarnych i to oni odkrywają Drogę Mleczną...
"Samobójczym atakiem nie zdobędziemy też czasu."
Okładka jest zachwycająca. Chyba każdy kto lubi te klimaty się ze mną zgodzi. Ma takie cudowne wyraziste barwy... Autor odwalił kawał dobrej roboty. Stworzył niesamowitą przyszłość w klimacie militarnej SF. Historia, początkowo była dla mnie nie do końca zrozumiała i nie mogłam się wczuć w ten świat i w ten klimat, ale po kilku pierwszych stronach, niesamowicie się wkręciłam i z zapartym tchem poznawałam kolejne wątki. Wielbiciele fantastyki i science fiction z pewnością docenią pracę autora.
Chciałam jeszcze przy okazji zaznaczyć i się Wam z dumą pochwalić, że objęłam książkę patronatem medialnym. Spodziewajcie się w najbliższym czasie dużo zdjęć na Instagramie, przede wszystkim w relacji.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Białe Pióro.
Moja ocena:
9/10
Faktycznie, okładka piękna :)
OdpowiedzUsuńWydanie urzeka. 😊
OdpowiedzUsuńZ tego wszystkiego to najlepsza jest tylko okładka. To ubolewania godne pseudo SF pisał chyba jakiś niespełniony hydraulik. Ani jakiegoś sensownego wprowadzenia ani spójności toku zdarzeń. Jakaś tajemna rasa na którą się ciągle powołuję autor. Ale nawet złamanego słowa skąd ona i jak ją znaleziono. Skąd nagle wzięły się jakieś wojujące z ziemianami rasy itd itp. W dodatku byk na byku w kwestiach opisów technicznych. Zamiast reaktorów jądrowych są jakieś piece i to wielo-obiegowe, okręty na węgiel z napędem parowym czyżby? Zamiast jąder planet są rdzenie i inne takie technologiczne "kwiatki", już nie wspominam o używaniu jakiejś durnowatej połamanej gramatycznie polszczyzny. Tak samo mdlizny można dostać gdy się czyta za każdym razem o żywności. Wszystko jest nieodmiennie pyszne, przednie wyborne. Może mniej takich ozdobników? Język powieści naiwny jak dziecięce wypracowanie z podstawówki. Takie fantazje pisywano w latach 20-tych XX wieku. Dziś czytelnik przyzwyczajony jest do innych standardów. Słowem powieść-beznadzieja. Autor równie pracowity co ignorant w kwestiach nazewnictwa technicznego i techniki. Jak by tą powieść wziął na warsztat jakiś fachowiec i porządnie poprawił to dało by się nawet i to-to czytać.
OdpowiedzUsuń