Tytuł oryginału: The Young World
Cykl: Młody Świat (1)
Autor: Chris Weitz
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Insignis
"W naszym organizmie jest coś, czego nie mają
małe dzieci i dorośli; właśnie to nas chroni. Ale musimy być nosicielami
Choroby, bo uaktywniają się, gdy osiągamy dojrzałość. Mówię o
dojrzałości fizycznej. Gdyby decydowała dojrzałość emocjonalna, faceci
żyliby wiecznie."
Minęły już dwa lata od Tego Co Się Stało. Dorośli i małe dzieci nagle zachorowały. Trawione gorączką wkrótce zmarły. Przy życiu pozostali jedynie nastolatkowie nie do końca zdolni do życia bez opieki w totalnym chaosie. Młodzież Nowego Jorku podzieliła się na plemiona. W okolicach placu Waszyngtona działa grupa pod mimowolnym przywództwem Jeffersona, którego brat niedawno padł ofiarą epidemii. Pewnego dnia, Mózgowiec, członek plemienia, wpada na trop. Jeffrey postanawia go sprawdzić. Wraz z Donną, dziewczyną, w której się kocha, jej przyjacielem Peterem, drobniutką Szyfon i oczywiście Mózgowcem, wybiera się w niebezpieczną podróż, b zbadać przyczyny epidemii i odnaleźć na nią lekarstwo.
"W drodze do szpitala Jefferson próbuje
powstrzymać płacz, tylko dlaczego? Nie kumam, czemu chłopaki robią z
tego taki problem. Pewnie chlupie im w głowach od niewylanych łez."
Poza ulicą, na której stacjonuje plemię Jeffersona, czai się wiele niebezpieczeństw. Wyruszając do biblioteki oddalonej o czterdzieści przecznic, bohaterowie, narażają własne życie. Inne dzieciaki również żyją w nędzy, nie mają bieżącej wody, czystych ubrań, elektryczności, leków, a przede wszystkim jedzenia. Głodują,bądź pożerają siebie na wzajem. Mała grupka Jeffersona jest łatwym łupem dla uzbrojonych band znajdujących się na swoim terytorium i nie uznających żadnych zasad, by móc przetrwać.
"Więc opieram się z uśmiechem o szoferkę, ale
trzymam palec na spuście M2,a na twarzy mam jakby wypisane: ,,Cześć,
chłopaki! Niezły klimat! Obczajcie mój kaliber .50!"
Bardzo polubiłam wszystkich bohaterów. Jeffreya dlatego, że dobrze go rozumiałam. Był dobry i szlachetny. Tak jak określiła go Donna, był księciem z bajki. Nie dlatego, że szukał śpiącej królewny, ale dlatego, że cenił dobro innych nad własne. Donnę też bardzo lubiłam. Uwielbiałam jej wewnętrzne rozterki, cięty język oraz ironiczne poczucie humoru. Szyfon również była świetna. Była waleczna, a takie bohaterki są wspaniałe. Peter? Był przyjacielem Donny, wspierał ją. Może nie był kimś kto zrobił na mnie wielkie wrażenie i nie pozostanie nie wiadomo jak długo w pamięci, ale poczułam do niego nić sympatii. Mózgowiec? Z tym człowiekiem to mam trochę problem. Z pewnością jest kluczową postacią w powieści, bo odkrył trop do wyleczenia ludzi z tej dziwnej epidemii. Był też niezwykle inteligentny. No, jego przezwisko znikąd się nie wzięło. Jednak pod koniec książki nie za bardzo go rozumiałam. Na początku też był dosyć zdystansowany i nie był zżyty z grupą.
"Jedynie ten, kto włada młodzieżą, zyskuje przyszłość."
Najbardziej jednak polubiłam Wascha. Waschington był bratem Jeffersona. Zmarł na początku fabuły. Jeszcze nie zdążyłam go dobrze poznać, a już musiałam się z nim pożegnać. Nie mogę wyobrazić sobie co musiał czuć Jeff po jego stracie, który tak bardzo go uwielbiał, albo Donna, w której sercu zajmował bardzo ważne miejsce. Sama nie wiem dlaczego tak szybko Wasch stał się dla mnie ważną postacią. Może to przez to, że Jefferson tak go uwielbiał, podziwiał i kochał. A może dlatego, że był inny niż pozostali. Był odważny, zaradny, silny... A może po prostu miał "to coś" w sobie. Powiem Wam tyle, gdyby Wasch istniał w moim świecie, z pewnością byłabym w nim zabujana :P
"W dzisiejszych czasach, jeśli idziesz przez świat z otwartymi oczami, zobaczysz różne potworności."
A co o samej książce? Zaskoczyła mnie. I to niezwykle pozytywnie. Nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba. Spodoba? To chyba zbyt mało powiedziane. Ta książka zrobiła na mnie mega wrażenie. Tak samo jak Wasch. A może to on miał na to jakiś wpływ. Z pewnością. Ale to nie tylko jego zasługa. Dawno nie czytałam takiej książki, która aż tak, by mnie wciągnęła. Zaczęłam czytać. I co? Nie potrafiłam się od niej oderwać. Powinnam się uczy na historię? Tak powinnam. Ale nie uczę się, bo czytam i nie potrafię przestać. Wracam autobusem do domu, chce mi się spać. Ale co robię. Tak, właśnie tak! Czytam!
Jak już widzicie, książka wywołała u mnie ogrom emocji. I to takich, że recenzja jest niezwykle chaotyczna. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie. A jak przeczytacie tę niezwykłą książkę, sami zobaczycie co ona potrafi z człowiekiem zrobić i zrozumiecie co ja teraz przeżywam.
Moja ocena:
10/10
Mnie książka nie porwała aż na tyle, aby dać jej 10, ale jestem zadowolona z lektury. Również polubiłam bohaterów, chociaż akurat Wash był mi raczej obojętny.
OdpowiedzUsuńCzytałam i podobał mi się, czekam na kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona tak pozytywną recenzją ;)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo mnie ciekawi! Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam. :D
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com