Tytuł: Zdeptane kwiaty
Autor: Renee Linn
Cykl: Zdeptane kwiaty (1)
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 694
Wydawnictwo: Novae Res
"W latach siedemdziesiątych, w których przyszło mi dorastać, miało już nie być dyskryminacji narodowościowej, i na pozór jej nie było, ale jeśli ktoś miał obco brzmiące nazwisko i był innego wyznania, to od razu był Niemcem."
Mała Basia Lotze nie potrafi zrozumieć, dlaczego na każdym kroku spotyka się z niechęcią, kpiną i upokorzeniami. Rówieśnicy się z niej wyśmiewają, a dorośli również zachowują się niewiele lepiej. Dopiero wiele lat później zaczyna rozumieć skąd się bierze ta niechęć wobec niej i jej rodziny.
"Moje pochodzenie - fakt posiadania niemieckich korzeni - przez cały okres dorastania, w szkole, po ślubie i może mniej teraz, było źródłem niezliczonych przykrości, prześladowań, udręki i wstydu."
Przyczyną nieszczęść jakie spadają na rodzinę Lotzów, jest ich pochodzenie. Są potomkami osiadłych na Mazowszu niemieckich osadników. Od swoich sąsiadów dzieli ich także odmienne wyznanie, które kojarzone jest z Niemcami. Na własnej skórze odczuwają również skutki represji, jakim po II wojnie
światowej poddano w Polsce osoby o niemieckich korzeniach.
"Ludzie mówią o kimś źle, bo o sobie nie mogą powiedzieć nic dobrego."
Raczej nie będzie w tym nic odkrywczego, jeśli powiem, że na lekcjach historii uczymy się dat, faktów, a przy odrobinie szczęścia procesów przyczynowo skutkowych. I podobnie jest na studiach. Jest historia gospodarcza, historiografia, edytorstwo, poznawanie epok historycznych... Ale przez te wszystkie lata nauki nie miałam okazji poznać jak wyglądała codzienność w jakiejkolwiek epoce, w jakimkolwiek wieku. Czasami nauczyciele czy wykładowcy wspominali czasy PRL-u, ale mówili o tym co zawsze, o tym, że nic nie było, były kartki na żywność itd. Dzięki tej książce mogłam się w końcu dowiedzieć jak wyglądało to życie dokładnie. Tutaj jeszcze dodatkowo mogłam poznać je ze strony osoby najbardziej pokrzywdzonej, bo osoby, która należała do jednej z grup, które w tym czasie były prześladowane. Historia, która jest tutaj opisana, jest oparta na faktach. Nazwiska i nazwy miejscowości zostały zmienione i nie da się ich odszukać, ale historia zawiera w sobie prawdę. Powstała w oparciu o dokumenty, badania genaologiczne i wspomnienia rodzinne.
Co do moich wrażeń podczas czytania, to dosłownie płynęłam przez tą powieść. Liczy sobie ona dość sporo stron, ale mam wrażenie, że pochłonęłam ją w mgnieniu oka. Szkoda jedynie, że nie zostały tu przedstawione daty, by wyraźniej można było sobie wszystko dopasować do wydarzeń historycznych, by wszystko sobie lepiej zobrać. Niestety czasami te opowieści przez to były trochę niejasne. Niemniej jednak nie odebrało mi to radości z czytania.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Moja ocena:
7/10