środa, 24 stycznia 2018

Spektrum

Tytuł: Spektrum. Leonidy
Tytuł oryginału: Leoniderne
Autor: Nanna Foss
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 544
Wydawnictwo: Driada


 "Uświadamiam sobie, że nie przedstawiałam moich przyjaciół od czasu, gdy poznali moją rodzinę. I wtedy nikt nie robił z tego wielkiego halo. Już tak dużo zdążyłam opowiedzieć o tym fantastycznym, mądrym chłopaku z pierwszej klasy i jego zabawnym braciszku, że gdy pierwszy raz przekroczyli próg naszego domu, rodzice jakby już ich znali."

Piętnastoletnia Emi uwielbia rysować. Pewnego dnia rysuje chłopaka o turkusowych oczach noszącego na szyi tajemniczy pryzmat, który jej się przyśnił. Nazajutrz doznaje szoku, widząc go wchodzącego do klasy. Emilia zastanawia się czy przypadkiem nie wyśniła chłopaka, a może wciąż śni, albo to umysł płata jej wyobraźnię. No, bo przecież nie mogła go stworzyć rysując go ołówkiem na kartce papieru...


"Rzeczywistość potrafi piekielnie boleć. Ale można się nauczyć zagryzać w sobie ból.(...) Tak samo, jak można się nauczyć zagryzać w sobie strach. Jeśli się uwierzy, że można." 

Wraz z chłopakiem przybyła jego siostra. Przez szkolny projekt, młodzi szybko poznają się lepiej. Przypadkowo trafiają do domu Karla wraz z przyjaciółmi Emi i szkolną kujonką. Tam używają starego kompasu, który wypala na ich dłoniach tajemnicze znaki. A to dopiero początek przygody, bo młodzi bohaterowie wpadają w wir niewytłumaczalnych zdarzeń i zjawisk załamując czasoprzestrzeń. Muszą zmierzyć się nie tylko z własnymi słabościami, ale i także z ogromnym niebezpieczeństwem, a każdy kto im pomoże naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo.


"(...) słowo ,,przepraszam” nie przewinie czasu wstecz." 

Opis na okładce książki specjalnie mnie nie zainteresował. Powieść zapowiadała się na zwyczajne fantasy dla młodzieży. Sięgnęłam po nią, bo dawno takiej nie czytałam i miałam na nią ochotę. Nie spodziewałam się niczego szczególnego. Początek zaczął się trochę schematycznie. Ale bardzo spodobał mi się pomysł z tym snem, później relacje między tą dwójką. A potem wszystko nabrało większego tempa. I ja sama zaczęłam czytać ją błyskawicznie. Zawsze, kiedy tak bardzo wciągnę się w książkę, czytam bardzo szybko, by wiedzieć co będzie dalej. Tak było i tym razem. Do ostatnich strona czytałam ją z zapartym tchem, a po jej zakończeniu nie mogłam w to wszystko uwierzyć, jak potoczyły się losy bohaterów, dlaczego stało się tak a nie inaczej... Przeżywałam to jeszcze przez kilka dni... A to dopiero początek, bo mają być kolejne części kontynuujące losy Emi i jej przyjaciół.

Za książkę dziękuję Business & Culture .

Moja ocena:
9/10  

5 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na uwadze. :)

    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe... muszę poszperać i jej poszukać:)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ją w planach, moje klimaty :)
    (Masz literówkę w tekście - lody bohaterów ;)

    OdpowiedzUsuń