środa, 6 maja 2020

W słońcu Kalifornii

Tytuł: W słońcu Kalifornii
Autor: Caroline Evans
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 212
Wydawnictwo: Novae Res

"Szła obok obcego człowieka i nie w ogóle nie zamierzała się starać, by ją polubił. Nie miała ochoty się wysilać, by było miło, by rozmowa się kleiła, by on czuł się dobrze, by kawa była taka, jak lubi, a krzesło wygodne. Dzisiaj chciała, by to jrj było przyjemnie, tak po prostu. Nastawiła się na smakowanie chwili, nieco samolubnie, bez oczekiwań i planów."

Dawno nie widziałam tak przepięknej okładki. Jest po prostu tak urzekająca, że ciężko przejść obok niej. Trochę jak dla historii o nastolatkach. Opowiada jednak zupełnie o czym innym...

  
"Woda jest ważna dla kwiatów, a ty jesteś jak róża..." 

Ann to kobieta z przeszłością, a Jeff - mężczyzna po przejściach. Ona jest z Nowego Jorku, on -z Kalifornii. Kiedy pewnego dnia spotykają się nad brzegiem oceanu w Los Angeles, niemal od pierwszej chwili czują, że ta znajomość odmieni ich życie. Każde z nich ma już swój bagaż doświadczeń, co sprawia, że pragną cieszyć się każdą chwilą  szczęścia i czerpać garściami z tego, co przynosi im los. A ten wyraźnie im sprzyja...*

  
"Po co tworzę w głowie te scenariusze?" 

W słońcu Kalifornii to książka, przy której poczułam spokój, delikatnie się zrelaksowałam. Nie wiem dlaczego, bo nie była jakaś tak do końca spokojna, bo przeplatały się w niej różne emocje, ale nie do końca udało im się mnie dosięgnąć. Może to ja mam taki dzień, ale czułam głównie spokój, ale nie taki negatywny połączony z nudą, ale taki odprężający. Myślę, że to za sprawą opisów. Dużo było w nich refleksji, nie były chaotyczne, za to były w nich detale. I tak powolutku doczytałam do końca i czas ten upłynął mi bardzo przyjemnie, pomimo że książka nie porwała mnie.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Moja ocena:
7/10

*opis wydawcy   

8 komentarzy:

  1. Przyjemnie to dla mnie za mało, by sięgnąć po książkę, biorąc pod uwagę ile ich czeka na mnie w kolejce na przeczytanie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale śliczna okładka. Masz rację, nie da rady przejść obok. Co do treści, to sama nie wiem. Ja wolę, jak w książkach się dzieje, jak emocje buzują. Przy takim powolnym czytaniu pełnym refleksji, chyba bym zasnęła. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie piękna okładka. No i tego spokoju nam trochę chyba brak... może kiedyś sięgnę po tą książkę...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może dam jej szansę, ale na razie mam stos innych pozycji pod ręką, a ta jest dobra, ale jak piszesz nie porywa.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Chwilowo nie mam jej w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka piękna, szkoda tylko że środek nie porywa tak, jak powinien...

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tak, okładka naprawdę bajeczna!
    Co do samej lektury – czasami są potrzebne takie książki, przy których człowiek poczuje spokój. Detale? To już zależy kto co lubi, ale myślę, że jak nadarzy się okazja to dam jej szansę. Jednak troszkę ciekawi mnie cóż to za bagaże doświadczeń mają bohaterowie. :)

    OdpowiedzUsuń