środa, 30 maja 2018

Fallen Crest. Rodzina

Tytuł: Fallen Crest. Rodzina
Tytuł oryginału: Fallen Crest. Familly
Cykl: Fallen Crest (2)
Autor: Tijan Meyer
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Kobiece


"Drzwi zamknęły się za nimi z głośnym trzaskiem. Logan objął mnie w pasie, ale nie zaprowadził od razu do kuchni. Zamiast tego przytulał mnie przez chwilę, po czym westchnął głęboko. Ramiona mu opadły, głowę oparł na moim barku."


Sam i Mason są razem. Oficjalnie. Wie o tym już każdy i prawie nikt nie chce się z tym pogodzić. Samantha musi sama radzić sobie z wrogimi dziewczynami, którym wcale nie podoba się, że jeden Kade już jest zajęty. Nie chcą zaakceptować dziewczyny i tylko czekają na okazję, żeby się jej pozbyć. Związku tego nie akceptują także James Kade, ojciec chłopaków i mama Samanthy. 

  
"To było to-mój dom." 

Najgorszym i największym przeciwnikiem miłości Sam i Masona jest jej matka, Analise. Kobieta nie cofnie się przed niczym, by ich rozdzielić. Wszystko wskazuje na to, że matka nie chce pogodzić się z tym, że traci córkę, ale prawda jest o wiele mroczniejsza. Sam musi mierzyć się z jej obecnymi zachciankami i kaprysami, a także zmierzyć się z trudną do zaakceptowania przeszłością. Musi znaleźć siłę, by sprzeciwić się matce, by uratować miłość.

  
"Prawda była bolesna."

Sam jest przerażona matką. Zna już taką matkę z przeszłości. Wciąż nie mogę zrozumieć jak można być takim człowiekiem. Analise myśli tylko o sobie i tym samym zmienia życie córki, która w końcu zaczyna być szczęśliwa, w piekło. Analise zabiera jej wszystkich, których kocha. Przeczytałam książkę kilka dni temu i wciąż nie potrafię ogarnąć tego jak ona mogła taka być, jak mogła zrobi coś takiego Sam.


"Sięgnęłam po jego rękę. Dotyk ten sprawił, że kolejny kawałek znalazł swoje miejsce." 

Uwielbiam Sam, Masona, Logana, Nate'a też. Chociaż w tej części Nate nie do końca został przedstawiony od tej najlepszej strony. Szkoda mi było Logana, który wciąż wyglądał jkaby był "na doczepkę" przy Masonie i Sam. Szkoda, że autorka nie postanowiła mu kogoś znaleźć. Ta część jest zdecydowanie o wiele słabsza od poprzedniej. Wszystko skupia się na Analise i jej szale na punkcie Masona i jej córki. Przez całą książkę tylko denerwowałam się jej nowymi pomysłami i wyskokami. Oczywiście było też wiele ciekawych wątków, a szczególnie wspomnienia z przeszłości czy samo zakończenie, ale jednak brakowało mi czegoś więcej. Może następna część przyniesie to czego brakowało tutaj.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

Moja ocena:
9/10  

3 komentarze:

  1. Myślę, że mnie też denerwowałaby matka Sam. :D Mam tę serię w planach i może niedługo uda mi się po nią sięgnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna fajna książka na wakacje:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń