środa, 18 stycznia 2023

Wzgórze niezapominajek

Tytuł: Wzgórze niezapominajek
Autor: Anna Bichalska
Cykl: Błękitne Brzegi (1)
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: HarperCollins


"Spojrzała na skąpane w zieleni i błękicie wzgórze. Niezapominajki kwitły w tym roku tak intensywnie jak dawniej. To przywoływało wspomnienia tych letnich dni, które tak wiele dla niej znaczyły i które już nigdy nie wrócą. Cieszyła się, że tu przyjechała, choć początkowo miała obawy, że po tylu latach i po tym wszystkim, co się wydarzyło, będzie to jak skok do lodowatej wody."

Lena była zawsze pragmatyczna. Taki też był i jej związek. Nie kochała swojego narzeczonego szaleńczą miłością, ale była z nim z rozsądku. Mimo to jego zdrada i tak ją zabolała. Załamana dziewczyna postanowiła leczyć złamane serce w swojej rodzinnej miejscowości pod troskliwym okiem babci.


  "Marzenia, cele i pragnienia nie znoszą pustki i jeśli jedno się spełni, trzeba wyznaczyć sobie następne."


Tam odkrywa wiadomość od Julii, nieżyjącej już przyjaciółki z dawnych lat. W szkatułce w niezapominajki czeka na nią list i wskazówki do odkrycia tejemnicy sprzed lat. Lena musi sama podjąć decyzję, czy chce poznać informacje o swoich bliskich i sobie samej, które mogą wiele zmienić. Aby je poznać będzie musiała rozwiązać trzy zagadki. Nieoczekiwanie znjadzie także pomocnika w postaci przystojnego sąsiada babci.


 "Niczego nie jestem pewna i wszystko wydaje się możliwe."

Powieści Anny Bichalskiej mają jakąś magię w sobie. Kiedy zaczynam je czytać, to odrobinę ciężko jest mi się w czuć, ale po chwili dosłownie znikam, bo pochłania mnie stworzona przez nią historia. Przeszłość miesza się z teraźniejszością. Początkowo te dwa obrazy są tak zupełnie różne i wydaje się, że nie mają ze sobą nic wspólnego, a dopiero na koniec tworzą spójną całość. Tym razem nie było tego zbyt wiele i historia z przeszłości nie była zbyt skomplikowana. Właściwie była szczątkowa i bez niej cała powieść byłaby świetna, bo przede wszystkim spodobała mi się historia Leny i Marcina. Autorka świetnie przedstawiła początkową fascynację, która stopniowo zaczęła przeradzać się w głębsze uczucie. Jednak najbardziej urzekło mnie tutaj ciepło, które biło z każdej strony. Aż zaczęłam marzyć o słonecznym lecie w drewnianej chacie, spokoju, domowych specjałach, przepysznych wypiekach i naturze. Bardzo się cieszę, że będę miała jeszcze okazję kontynuować, niestety tylko książkowy, pobyt w Błękitnych Brzegach, bo kolejny tom już na mnie czeka.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

Moja ocena:
8/10
 

7 komentarzy:

  1. Już od dawna planuję zacząć czytać ten cykl, ale jakoś mi nie wychodzi. Wierzę jednak, że w końcu się uda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Musi się ją czytać w tej zimowej szarudze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęcająco piszesz ogólnie o twórczości autorki. Może kiedyś ją sprawdzę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Lodowata woda czasami może uratować życie. :)

    OdpowiedzUsuń