poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Dance Sing Love

Tytuł: Dance Sing Love. W rytmie serc
 Cykl: Dance Sing Love (2)
Autor: Layla Wheldon
Data premiery: 4.07.18
Liczba stron: 428
Wydawnictwo: Editio

"Położyłam się na łóżku i zwinęłam w kłębek, wtulając się w poduszkę Jamesa. Na materiale nadal unosił się jego zapach. Usłyszałam ciche kroki, a zaraz potem ugięło się obok mnie łóżko. Czułam, jak mój chłopak położył się przy mnie. Objął mnie od tyłu i przytulił do siebie (...)."

Po tragicznym wydarzeniu na lotnisku Livia Innocenti na jakiś czas straciła zdrowie i pełną sprawność. Jej kariera tancerki stanęła pod znakiem zapytania. Nie tylko jej zdrowie fizyczne jest w słabej kondycji. O wiele gorzej jest z psychiką. Livia jest przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu, a nocami wciąż dręczą ją koszmary. Z pomocą ukochanego i przyjaciół, stara się stanąć na nogi.

  
"Kocham cię, to ma znaczenie. I zawsze będzie miało." 

Czas zabliźnia rany, jednak trauma po wypadku wciąż jest żywa. Problemy wciąż nie dają o sobie zapomnieć. Livia martwi się swoim wyglądem, karierą taneczną i związkiem z Jamesem Sheridanem. Kiedy wydaje się, że wszystko się wreszcie układa, a związek Livi z Jamesem wchodzi na właściwe tory, powracają błędy przeszłości i los wystawia ich uczucie na ciężką próbę.

  
"To ja go zraniłam, kurwa, dla odmiany, a nie on mnie." 

Pamiętacie poprzednią część? Już trochę czasu minęło, od kiedy ją czytałam i recenzowałam, ale wciąż pamiętam te emocje. Książka miała sporo błędów i wiele miałam jej do zarzucenia, ale skradła moje serce. Tym razem jest podobnie. Dance Sing Love. W rytmie serc jest zdecydowanie lepsze od swojej poprzedniczki. Również posiada sporo błędów, momentami jest nudna, czasami mnie coś wkurzało, ale widać, że autorka pisze zdecydowanie lepiej. Tych wszystkich błędów jest mniej i nie są one już tak wyraźne. Bohaterowie bywają wkurzający, rozkapryszeni i irracjonalni. Ich zachowanie również bywa irracjonalne, ale ich uwielbiam. James tym razem został pokazany od tej na prawdę dobrej strony. Autorka pokazała go jako mężczyznę, któremu nie straszna jest partnerka z bliznami i nie tylko tymi na ciele, ale także i na duszy. Lubiłam go już wcześniej, ale teraz polubiłam jeszcze bardziej. Livi było mi po prostu żal. Nie wyobrażam sobie, jak można przejść przez coś tak potwornego. Nikt nie powinien znaleźć się  w takiej sytuacji.


  "Nie, Jim. Nie mogę."

Tak jak już wspomniałam, książka posiada błędy, ale uwielbiam ją. Pomimo tego wszystkiego, oczarowała mnie już od pierwszych stron i niesłabnącą ciekawością pochłaniałam kolejne strony i rozdziały. Historia miłości Livi i Jamesa po raz kolejny mnie oczarowała. Zamiłowanie do dramatyzowania autorki porównałabym trochę do tego w powieściach Colleen Hoover, ale jeszcze sporo pracy przed Laylą, by jej dorównać. Ale to dobrze, bo właśnie uwielbiam jej powieści takie jakie są. Nawet z tymi błędami. Wydają się o wiele bardziej prawdziwe i naturalne. I już czekam na kontynuację. 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Septem.

Moja ocena:
9/10  

2 komentarze: