Tytuł oryginału: RoomHate
Autor: Penelope Ward
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 313
Wydawnictwo: Editio
"Wiesz, cały czas męczyło mnie, że nigdy nie
wypowiedziałeś wobec mnie tych dwóch słów. Przywiązywałam ogromną wagę
do tego, by usłyszeć od ciebie, że mnie kochasz. A kiedy wreszcie to
powiedziałeś - w tamtym esemesie - nie czułam żadnego zaskoczenia, bo w
głębi duszy byłam już tego pewna. Nauczyłeś mnie, że miłość nie polega
na słowach. To konkretne działania. Okazywałeś mi swoją miłość tym, jak
na mnie patrzysz, jak mnie traktujesz."
Dwudziestoczteroletnia Amelia, którą od najmłodszych lat zawodzili bliscy, musi poradzić sobie ze zdradą ukochanego Adama, dla którego nie była tą jedyną. Na domiar złego, umiera jej wspaniała babcia, jedyna bliska osoba, na którą zawsze mogła liczyć i która była dla niej wszystkim w dzieciństwie. Staruszka zostawiła dziewczynie spadek- starą biżuterię i połowę domu. Druga połowa przypadła w udziale Justinowi, przyjacielowi z dzieciństwa Amelii, którego babcia traktowała jak swojego syna. Kiedyś chłopak była dla dziewczyny bratnią duszą i całym światem, nie tylko przyjacielem, ale kimś o wiele więcej. Jednak jedna decyzja na zawsze odmieniła ich życie. Od lat są największymi wrogami.
"Bez ciebie muzyka nie istnieje. Muzyka jest
wyrazem tych wszystkich rzeczy, dla których żyjesz ... odzwierciedleniem
pasji wewnątrz twojej duszy. Żyję tobą. Jesteś moją pasją. Jesteś moją
muzyką."
Spotkanie po latach okazało się koszmarem. Justin okazał się fatalnym współlokatorem. Na każdym kroku obrażał Amelię, krytykował ją, traktował z zimną obojętnością i pogardą. Nawet jego sympatyczna dziewczyna Jade, która zaprzyjaźniła się z Amelią nie potrafiła na niego wpłynąć. Dla Amelii było to tym trudniejsze, że wciąż powracały do niej wspomnienia, kiedy był tak cudowny, kiedy się nią opiekował i byli sobie tak bliscy. Z czasem znów zaczęła czuć te niechciane uczucia, które czuła jako nastolatka. Wiedziała, że nie może sobie na nich pozwolić, bo to tylko ją zniszczy. Niespodziewanie w jej życiu pojawią się nieoczekiwane wydarzenia i problemy, z którymi będzie musiała sobie poradzić...
"Czasem milczenie przemawia najgłośniej."
Ta książka ma w sobie taką głębię, tyle ważnych wydarzeń..., że nie wiem od czego zacząć. Przeczytałam ją ponad tydzień temu, a emocje wciąż nie chcą mnie opuścić. Nie wiem jak to się dzieje, że ostatnio większe wrażenie robią na mnie męscy bohaterowie. Justin to niesamowity facet. Jest muzykiem, ale zarówno skromnym człowiekiem, dla którego wartości takie jak miłość, wierność, ciepło rodzinne, szczerość i zaufanie są podstawowe. On sam jest niezwykle uczciwy, wszystko analizuje, z niczym się nie spieszy. Justin zrobił na mnie niesamowite wrażenie w wielu sytuacjach. Podziwiam go przede wszystkim za branie odpowiedzialności i poczucie obowiązku. To niesamowite cechy u faceta w dzisiejszych czasach, kiedy większość myśli wyłącznie o sobie. Amelia również jest fantastyczną bohaterką. Doskonale rozumiałam wszystkie jej rozterki, była taka dojrzała, nawet jako nastolatka. Potrafiła być dobra nawet dla dziewczyny, która była z mężczyzną, którego ona kochała, a co najważniejsze, wiedziała co to babska solidarność, a i z tym jest ciężko w realnym życiu i w książkach właściwie też, a takie zachowanie jest przecież cudowne.
Wiem, że skupiłam się przede wszystkim na bohaterach, a w tej powieści to właściwie fabuła jest najpiękniejsza, a działo się w niej tyle... Nie spodziewałam się tego czytając opis. I ja też nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, ale mam nadzieję, że mi zaufacie, że warto po nią sięgnąć, bo jest niezwykle wartościowa, i przeczytacie. Bo uwierzcie mi, naprawdę warto.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio.
Moja ocena:
10/10
Hmmm nie mówię nie, chociaż teraz bliżej mi do kryminałów;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Kusi mnie ta historia :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetna recenzja, teraz na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuń